Azerski Su-25 trafiony Igłą. Udawał F-16?

Azerskie Su-25 operują nad przestrzenią powietrzną Górskiego Karabachu, jak twierdzą Armeńczycy – współpracując z tureckimi F-16. Jeden z nich miał zostać zestrzelony za pomocą rosyjskiej produkcji przenośnego systemu typu Igła – poinformowało Ministerstwo Obrony Armenii.

Doniesienia te pozostawiają sporą dozę wątpliwości. Faktem jest, że nad terytorium Górskiego Karabachu operowały na początku przede wszystkim, czy wręcz wyłącznie azerbejdżańskie bezzałogowce w tym tureckie TB-2 Bayraktar i izraelskiej produkcji amunicja krążąca (Harpia/Harop i Orbiter). Ich celem było m.in. zneutralizowanie obrony powietrznej, w tym przede wszystkim systemów krótkiego zasięgu typu Osa.

Mniej więcej tydzień temu pojawiły się doniesienia, że cel ten udało się zrealizować (co jest wiarygodne, gdyż istnieje wiele filmów z trafienia tych mobilnych wyrzutni), a do walki zostały włączone maszyny załogowe, w tym Mi-24 i najprawdopodobniej także Su-25.

Doniesienia te pozostawiają sporą dozę wątpliwości. Faktem jest, że nad terytorium Górskiego Karabachu operowały na początku przede wszystkim, czy wręcz wyłącznie azerbejdżańskie bezzałogowce w tym tureckie TB-2 Bayraktar i izraelskiej produkcji amunicja krążąca (Harpia/Harop i Orbiter). Ich celem było m.in. zneutralizowanie obrony powietrznej, w tym przede wszystkim systemów krótkiego zasięgu typu Osa.

Obecność azerbejdżańskich maszyn tego typu jest więc prawdopodobna, podobnie jak ich „współpraca” z F-16, które mogły dokonywać na ich korzyść rozpoznania. Pojawiają się także informacje na temat tego, że azerbejdżańskie maszyny mogły w czasie tych działań udawać, że są tureckimi samolotami, poprzez stosowanie podobnej taktyki przeprowadzania lotów.

Su-25 miał zostać ugodzony z przenośnej wyrzutni klasy MANPADS i to wydaje się zasadne z uwagi na zniszczenie wszystkich cięższych systemów. Tymczasem, jak pokazują doświadczenia lotnictwa ukraińskiego z wojny w Donbasie, żołnierz z wyrzutnią MANPADS może niespodziewanie zagrozić statkom powietrznym, szczególnie w zaludnionym górskim terenie.

Czytaj też: Sed quas quasi in repellat quos

Wątpliwości budzi jedynie fakt czy Su-25 faktycznie został zestrzelony (nie ma żadnych fotografii ani filmów z tego wydarzenia), czy też np. nie został trafiony i mimo wszystko nie wrócił do bazy. Tego typu przypadku często zdarzały się w przypadku trafiania tych silnie opancerzonych maszyn przed MANPADS-y. M.in. w czasie wojny w Gruzji, kiedy Su-25 były trafiane przez polskie pociski typu Grom i wracały z jednym zniszczonym silnikiem do bazy.

Azerbejdżan nie potwierdził straty, co może wskazywać na to, że albo jego maszyna w ogóle nie została trafiona, albo po odniesieniu uszkodzeń dotarła do bazy. Co ciekawe niektóre źródła zbliżone sympatiami do Rosji (a więc i Armenii) twierdzą, że ich nieprzyjaciel

Doniesienia te pozostawiają sporą dozę wątpliwości. Faktem jest, że nad terytorium Górskiego Karabachu operowały na początku przede wszystkim, czy wręcz wyłącznie azerbejdżańskie bezzałogowce w tym tureckie TB-2 Bayraktar i izraelskiej produkcji amunicja krążąca (Harpia/Harop i Orbiter). Ich celem było m.in. zneutralizowanie obrony powietrznej, w tym przede wszystkim systemów krótkiego zasięgu typu Osa.

Obecność azerbejdżańskich maszyn tego typu jest więc prawdopodobna, podobnie jak ich „współpraca” z F-16, które mogły dokonywać na ich korzyść rozpoznania. Pojawiają się także informacje na temat tego, że azerbejdżańskie maszyny mogły w czasie tych działań udawać, że są tureckimi samolotami, poprzez stosowanie podobnej taktyki przeprowadzania lotów.

Su-25 miał zostać ugodzony z przenośnej wyrzutni klasy MANPADS i to wydaje się zasadne z uwagi na zniszczenie wszystkich cięższych systemów. Tymczasem, jak pokazują doświadczenia lotnictwa ukraińskiego z wojny w Donbasie, żołnierz z wyrzutnią MANPADS może niespodziewanie zagrozić statkom powietrznym, szczególnie w zaludnionym górskim terenie.

Czytaj też: Unde necessitatibus tempora consequatur aut corporis impedit

Wątpliwości budzi jedynie fakt czy Su-25 faktycznie został zestrzelony (nie ma żadnych fotografii ani filmów z tego wydarzenia), czy też np. nie został trafiony i mimo wszystko nie wrócił do bazy. Tego typu przypadku często zdarzały się w przypadku trafiania tych silnie opancerzonych maszyn przed MANPADS-y. M.in. w czasie wojny w Gruzji, kiedy Su-25 były trafiane przez polskie pociski typu Grom i wracały z jednym zniszczonym silnikiem do bazy.

Doniesienia te pozostawiają sporą dozę wątpliwości. Faktem jest, że nad terytorium Górskiego Karabachu operowały na początku przede wszystkim, czy wręcz wyłącznie azerbejdżańskie bezzałogowce w tym tureckie TB-2 Bayraktar i izraelskiej produkcji amunicja krążąca (Harpia/Harop i Orbiter). Ich celem było m.in. zneutralizowanie obrony powietrznej, w tym przede wszystkim systemów krótkiego zasięgu typu Osa.

Obecność azerbejdżańskich maszyn tego typu jest więc prawdopodobna, podobnie jak ich „współpraca” z F-16, które mogły dokonywać na ich korzyść rozpoznania. Pojawiają się także informacje na temat tego, że azerbejdżańskie maszyny mogły w czasie tych działań udawać, że są tureckimi samolotami, poprzez stosowanie podobnej taktyki przeprowadzania lotów.

Su-25 miał zostać ugodzony z przenośnej wyrzutni klasy MANPADS i to wydaje się zasadne z uwagi na zniszczenie wszystkich cięższych systemów. Tymczasem, jak pokazują doświadczenia lotnictwa ukraińskiego z wojny w Donbasie, żołnierz z wyrzutnią MANPADS może niespodziewanie zagrozić statkom powietrznym, szczególnie w zaludnionym górskim terenie.

Share:

Leave a Reply

See next articles